Jan Hřebejk – Czeski błąd

Czeski błąd (2009)A wydawało się, że Polacy potrafią kręcić całkiem niezłe filmy o lustracji. Zarówno „Rysa„, jak i „Różyczka” to były naprawdę niezłe filmy. Wydawało się, że ciężki, mroczny, naładowany napięciem i emocjami temat lustracji to wymarzony temat dla polskiego scenarzysty, reżysera i widza. „Czeski błąd” Jana Hřebejka też opowiada o teczkach, donosach i grach ze służbą bezpieczeństwa. Pod każdym względem jest to film doskonalszy od polskich prób podjęcia tego tematu w kinie.

Najważniejsza scena tego znakomitego filmu o lustracji została wypowiedziana po polsku. W jednej z ostatnich scen przypadkowa turystka z Polski pyta jednego z głównych bohaterów o drogę do dworca. – Może Pani pojechać metrem, linią A lub B – odpowiada wesoło Czech. – To linia B też jest? – Ależ owszem, jest też C i D! Symbolika i przekaz tej sceny są jasne – Czesi wskazują Polakom drogę. Pokazują, jak należy zmagać się ze zbiorową przeszłością.

Nie jest to film wesołkowaty, czego niektórzy mogliby się spodziewać po Czechach. Nie drwi z ówczesnych problemów. Wręcz przeciwnie, napina cięciwę do granic, przenosi ciężąr emocjonalny wydarzeń sprzed czterdziestu lat do współczesności. Pokazuje, że kompromisy, słabości, a nawet zwykłe ludzkie podłości nie zależą od ustroju, czasu czy miejsca. Są stałe i pewne, a nieprzewidywalne są tylko skutki, o których możemy dowiedzieć się po latach i które mogą wywrócić wszystko do góry nogami.

Film zbudowany jest więc kaskadowo. Początek przypominał mi bardzo „Plac Zbawiciela” Krauzego. Rosnące, kumulowane napięcie między małżonkami i rozgrywana jak w powieściach Kundery intryga Ludka, która ma usprawiedliwić romans. Szuka i znajduje – skomplikowaną intrygę służb bezpieczeństwa, w którą wmanewrowani są rodzice Lucie.

Najtrwalej pozostającą w pamięci rolę gra czeski fotografik i aktor Antonin Kratochvil. To on jest pokrzywdzonym i ostatnim sprawiedliwym, a jednocześnie nauczycielem. To on właśnie wskazuje zbłądzonej Polce (Polsce) drogę. Na czym polega ta rada, jaką dają nam bracia Czesi? Tego można się łatwo domyśleć. Po pierwsze dystans, po drugie – przebaczanie bez zapominania, po trzecie – humor i ironia. Połączenie tych składników uosabiane jest postacią Borka: nieco szalonego opozycjonisty, zmuszonego do emigracji, który wraca do Czech po to, aby rozwiązać problem rozliczenia donosicieli deklamowaniem im listy 50 najgorszych epitetów,  jakimi można określić bliźniego.

Dodaj komentarz