Komety „Akcja V1”

W wywiadach promujących płytę wokalista i lider Komet Lesław tłumaczy, dlaczego nowe wydawnictwo zespołu nosi tytuł „Akcja V1”.

 

Chodzi o akcję polskiego zbrojnego podziemia podjętą w czasie okupacji hitlerowskiej, której celem było zniszczenie niemieckich rakiet V1 i V2. W znacznym stopniu zmieniła ona losy II wojny światowej. Tytuł ma znaczenie symboliczne. Spełniło się marzenie Hitlera – Polacy są tanią siłą roboczą wykorzystywaną przez Zachód. Polskie media lansują „gwiazdy”, którzy podrabiają obce wzorce. Tracimy tożsamość narodowa. To wymaga podobnej akcji.

Zarówno w przytoczonym powyżej wyznaniu, jak i na nowej płycie Komet dominuje Akcja V1nastrój goryczy, zniechęcenia, żalu i smutku. Gorycz ta ma różne przyczyny: może nią być poczucie odklejenia od rzeczywistości, na którą jest się skazanym (Wyglądasz źle), konieczność dokonywania bolesnych kompromisów, będących ceną za obecność w szołbiznesie (Nie ufaj nikomu), bezwzględny świat przemysłu fonograficznego (Nikt nie kupuje twoich płyt). Lesław krytykuje też gorzko „produkty” owego przemysłu w punkowym Pozerze; Nie masz swojego stylu, poprawiasz innych styl, jesteś nieudaną kopią kogoś kim nie możesz być.

I nawet piosenki optymistyczne przejawiają właściwą osobowości Lesława pozycję przegranego outsidera. Jeden z najlepszych utworów na płycie, Wreszcie w ciąży, to historia desperackiej walki z samotnością, na którą antidotum jest dziecko. Samotna dziewczyna patrząca na test ciążowy i płacząca ze szczęścia, że już nigdy więcej nie będzie musiała być sama.

Płyty Komet od zawsze pozostawiały wiele do życzenia, gdy idzie o spójność. Całkowitym nieporozumieniem są zarówno utwory instrumentalne, jak i piosenki po angielsku. Lesław, którego bez wahania można nazwać poetą polskiego rokendrola, marnuje w ten sposób po prostu miejsce na – i tak krótkiej – płycie.

Akcja V1 to wydawnictwo bardzo nierówne. Są momenty olśniewające, jak dwie podobne stylistycznie i tekstowo miejskie ballady: Wyglądasz źle oraz Spotkajmy się pod koniec sierpnia, opowiadające o samotności w wielkim mieście, umykających wakacjach, marzeniach o ucieczce i niemożliwości realizacji marzeń. Nie pogniewałbym się, gdyby cała płyta brzmiała w ten sposób. Zabierz mnie do domu to tradycyjny rokendrolowy numer, chwilami nawet trochę glam-rockowy, przypominający niektóre momenty brytyjskiej muzyki lat 70. Z kolei Nikt nie kupuje twoich płyt to ryzykowna, acz udana, stylizacja na muzykę swingową, piosenka zaaranżowana tylko na instrumenty perkusyjne i kontrabas. Nie ufaj nikomu i Pozer z kolei to energetyczne rockabilly przypominające późne dokonania legendarnej, nieistniejącej Partii. Najnowocześniejsze harmonie prezentują Komety w Nie ufaj nikomu, który to utwór przypomina nieco dokonania współczesnych zespołów new-punkowych, bo pobrzmiewa w nim trochę Strokesów, trochę Interpolu.

Różnorodność stylistyczna z jednej strony i spójność nastroju z drugiej, to chyba najbardziej odpowiednia charakterystyka Akcji V1. Nie widzę tutaj potencjału dywersyjnego, do czego nawiązuje tytuł płyty. Szkoda, że swoją inspirującą gorycz Lesław wylewa w tak wielu kierunkach. Lepiej by było, gdyby smutek i zniechęcenie towarzyszyło Kometom szybującym w kierunkach słów-kluczy: miasto, samotność, Warszawa. Miejskie outsiderstwo wychodzi Lesławowi zdecydowanie najlepiej.

 

3 uwagi do wpisu “Komety „Akcja V1”

  1. sitek pisze:

    hmm… nie słyszałem tej płyty, ale komety znam dobrze jak i partię. jednak po wydaniu 2 cdki juz mam dosc Leslawa…
    samo jego zdanie na temat tytulu juz gryzie sie z nim samym – bo rock’n’roll to napewno mocna muzyka a poprzednia plyta to nawet okladke miala bardzo polska (troche london-warsaw hiehiehei). no i zgadzam sie ze instrumentalisci to oni nie se hehehe 😛

  2. A ja akurat lubię w Kometach ich niespójność i sinusoidalność jako efekty wielokierunkowych poszukiwań muzycznych. Gdyby nie one, zespół brzmiałby jak monotonne narzekanie na samotność z Warszawą w tle. Jeśli usłyszę płytę Komet, brzmiącą od początku do końca jak spójna i logiczna całość, to zwątpię.

    Swoją drogą – o różnorodność tekstową też mógłby Lesław zadbać. Najlepsze zespoły dorastają wraz ze słuchaczami, bo ileż można słuchać w kółko o tym samym. Trochę zaczęło mnie to męczyć. W końcu przecież w pewnym wieku myślący człowiek wychyla nos poza cztery kąty swoich prywatnych nieszczęść i dostrzega wielki świat dookoła. Ale i tak idę dziś do Remontu na koncert 🙂

    Pozdrawiam Autora ciekawego bloga i wszystkich fanów Komet!

Dodaj komentarz